poniedziałek, 19 marca 2018

Nieudana rozmowa

  W szpitalu lekarze nie pozwolili Louisowi wejść do Harrego. Powiedzieli, że on nie chce go widzieć i muszą uszanować jego decyzje. Chłopak był w szoku, dlaczego nie chciał go widzieć? Co on takiego zrobił? Luoisowi nic innego nie pozostało jak tylko czekać aż wyjdzie i wtedy dopiero z nim poważnie porozmawiać. 
  Mijały godziny, dni i tygodnie a Harry dalej leżał w szpitalu. Dwa dni po tym wydarzeniu chłopak ponownie próbował sie zabić skacząc z okna jednak pielęgniarka, która akurat weszła pociągnęła go za koszule tym samym rzucając go przypadkowo na podłogę. Teraz jest przywiązany do łóżka by nie mógł sobie zrobić krzywdy i jest pod obserwacją psychiatry. Louis nie mógł z sobie tego wyobrazić, strata najlepszego przyjaciela. To było okropne. Zayn codziennie przychodził do pokoju chłopaka by sprawdzać jak sie czuje i za każdym razem kiedy do niego wchodził widział go na parapecie opartego o ścianę i wyglądającego przez okno. Czasami widział jak płakał i intensywnie o czymś myślał. Tak bardzo było mu go żal.
-Może coś zjesz?- zapytał Zayn Louisa. Chłopak sie odwrócił twarzą do pytającego.
-Nie jestem głodny- uśmiechnął sie sztucznie.
-Nie jadłeś nic od tygodnia. Musisz coś zjeść.- jednak chłopak go spławił jednym spojrzeniem. Znowu został sam ze swoimi myślami w dłoni trzymał list Harrego.

Chłopcy!!
Bardzo was przepraszam za dzisiaj ale ja już po prostu nie mogę tak żyć, 
po prostu tak już dłużej nie potrafię, to jest dla mnie za dużo nie chce was
stracić więc muszę odejść, muszę odejść bo nie nawidzę siebie za 
swoje uczucia którymi darzę pewną osobę, nie chce tego nie jestem taki
nie chce taki być. Chcę być normalny jak każdy inny, ale nie jestem więc 
postanowiłem z tąd odejść na dobre
Przepraszam Hazz.

 Łzy ponownie zawitały w oczach chłopaka czytając po raz kolejny ten sam list. Cały czas zastanawiał się o jaką osobę może chodzić. Dlaczego nie chce z nim porozmawiać? Mijały tygodnie i miesiące. Nie chcą chłopaka puścić ze szpitala, leczony jest na tabletkach antydepresyjnych które i tak nie pomagają. Wszystkie koncerty są odwołane, nikt z chłopaków nie jest w stanie śpiewać kiedy ich przyjaciel leży w szpitalu i rozmyślając o swojej śmierci. 
Louis postanowił się przejść po parku, który jest niedaleko szpitala by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza i rozmyślać nad planem rozmowy z Harrym. Że też nie zauważył jak Harry cierpi, to była jego wina, że nic z tym nie zrobił.
 Wyszedł z pomieszczenia kierując się do wyjściowych drzwi, po drodze kupił sobie kawę z mlekiem i wyszedł. W parku było dość sporo ludzi, niektórzy o kulach zaś inni na wózkach. Pewnie też przyszli rozmyślać o życiu i o tym jak będzie po powrocie do domu. Chłopak usiadł na ławce przy wysokim drzewie,było parno więc wolał usiąść w cieniu. Rozmyślając tak przez dwadzieścia minut nad tym jak pomóc przyjacielowi nie zauważył jak ktoś siada obok niego. 
-Piękny mamy dziś dzień.- Louis podskoczył gwałtownie i odwrócił się do mężczyzny siedzącego obok niego. Przez chwilę się na niego patrzał aż w końcu się otrząsnął.
-Tak to prawda.- odpowiedział słabo. Mężczyzna spojrzał na niego zauważając, że chłopak nie jest w dobrym humorze.
-Widzę, że nie jesteś w zbyt dobrym nastroju? Coś cię trapi, prawda?- Louis tylko westchnął ciężko i gapił się na swoje buty. Nie chciał z nikim rozmawiać na temat tego co go trapi, ale czuł, że może ktoś mu pomoże.
-Mój przyjaciel tutaj leży po próbie samobójczej. Dwa razy próbował się zabić i nikomu nie chce powiedzieć dlaczego, ze mną w ogóle nie chce rozmawiać nawet widzieć mnie nie chce.- odpowiedział smutnym głosem i ze łzami w oczach.
-A nie przyszło ci do głowy że może być w tobie zakochany? Może dlatego próbował popełnić samobójstwo bo nie może się pogodzić z faktem, że się zakochał w chłopaku i to w dodatku w swoim najlepszym przyjacielu.- chłopak rozszerzył oczy nie dowierzając w słowa starszego pana. Jak to się w nim zakochał, to przecież nie możliwe. Harry taki nie jest i on także, a może jednak i dlatego próbował to zrobić i to dlatego nie chce z nim rozmawiać bo to otwiera mu dziurę w sercu. Jak mógł tego nie zauważyć? Louis wstał z ławki jak poparzony i niczym proca pobiegł do swojego przyjaciela wiedział już co musi zrobić i nie obchodziło go to co inni powiedzą i to czy chce się z nim widzieć czy też nie. Postawi na swoim i porozmawia, już dawno miał to zrobić jednak skąd miał wiedzieć, że jego najlepszy przyjaciel się w nim zakochał. Wiedział jaki Harry jest kruchy i jak bardzo można go zranić, nie akceptował siebie i i za to wszystko, Louis także siebie nienawidził za to, że tego wcześniej nie zauważył, jego spojrzeń i tych cudownych zielonych oczu. Jego rozczochrane loczki i ten cudowny uśmiech. Chwila! Czy on właśnie nim tak myślał? Czy na prawdę zakochał się w Harrym? Nie obchodziło go to teraz chciał tylko jednego. Zobaczyć jego i wszystko sobie to wyjaśnić. Minął recepcję a gdy już był pod drzwiami chłopaka popchnął z nieuwagi Zayna, gwałtownie otwarł drzwi a później je tak samo zamknął. Harry podskoczył ze strachu spojrzał na tego który tak wszedł a później się jeszcze bardziej spiął widząc JEGO przed nim. Louis nie myśląc już racjonalnie podszedł do chłopaka, jak tylko ich spojrzenia się spotkały nie mógł już tego powstrzymać, dał się ponieść sercu i pocałował go. Całował go tak jak jeszcze nikogo innego, podobało mu się to i w tamtej chwili wiedział iż bez niego nie przeżyje kolejnych dni. Po dłuższej chwili odsunęli się by zaczerpnąć powietrza. Louis ujął dłoń Hazz i spojrzał na niego.
-Obiecaj mi, że już tego nie zrobisz. Obiecaj mi że mnie już nie zranisz. Tak bardzo cierpiałem, gdy chciałeś..- słowa uwięzły mu w gardle a łzy cisły mu się do oczu. Harry podniósł drugą dłoń i ujął ją jego policzek.
-Obiecuję.

sobota, 28 listopada 2015

Kolejne myśli Harrego

Ja wiem, robię źle ale już tak nie mogę żyć, po prostu nie moge. To wszystko mnie przerasta, kocham kogoś kogo nie mogę kochać. Jestem zbyt słaby, żeby mu to powiedziec, będzie po prostu lepiej jeśli znikne nie będę już mu przeszkadzać w życiu no bo w końcu jestem chłopakiem a Lou nie jest gejem a ja tak. Tak zakochałem się w Lou i okropnie się z tym czuje, po prostu nie mogę przestać o nim myśleć. On jest taki piękny i seksowny.
Muszę odejść po prostu musze.

-Wybacz Lou, ale muszę...

niedziela, 22 listopada 2015

Nienawiść do siebie

  Minęły trzy miesiące od tego wypadku na koncercie w którym Harry wyszedł z szpitala. Chodził wraz z Louisem do psychologa, nadal nie chciał nic z siebie wydusić, siedział w tym gabinecie cicho jak myszka pod miotłą z pochyloną głową. Nie odpowiadał na pytania które zadała pani doktor. Kiedy pokazywała mu obrazy i się pytała co na nich widzi odpowiedział cichym westchnieniem. Oczywiście Louis siedział na korytażu i czekał na niego. Miał nadzieję, że te wizyty mu pomogą jednak za każdym razem wydawało mu się to bez senowne bo cały czas słychał "Niestety nie udało się nic z niego wyciągnąć, może następnym razem. Przykro mi..." i tak przez całe dwa miesiące. W końcu pozwolił Harremu zostać w domu i nie chodził już na te wizyty. Całymi dniami siedział w pokoju z nikim nie rozmawiał. Na koncertach bywał nie obecny, nie chciał się widywać z fanami. Chłopcy bardzo się o niego martwili, nikt nie wiedział co się dzieje z nim. Nie potrafili nawet z nim porozmawiać bo albo nic nie odpowiadał albo ich ignorował lub wypowiadał tylko te słowa "Tak", "Nie", "Może".. Nic więcej, jedna i ta sama gadka.

-Harry- chłopak nawet się nie odwrócił, gdy usłyszał wypowiedziane przez Naila jego imię.-Może porozmawiamy dzieisaj? Martwimy się o ciebie Harry, nie wiemy co się z tobą dzieje. Powiedz, przecież nie możesz wiecznie siedzieć w tym pokoju i to w zamknięciu i schować się przed całym światem, to nic nie da Hazz.- jednak on nic na to nie odpowiedział leżał w swoim łóżku patrząc tępo w ścianę. Nail sobie odpuścił i wyszedł z pokoju zostawiając go znowu samego. Harry podszedł do biórka i wyciągnął z szuflady małe pudełeczko i usiadł ponownie na łóżku. Przez chwilę się wachał ale otworzył je a w niej była mała ostra metalowa mlaszka. Żyletka. Wziął ją do ręki i przyłożył do skóry przy nadgarstku. Jedno cięcie, drugie cięcie, trzecie, czwarte.. I tak cały czas, miał już całą rękę zakrwawioną, krew kapała jak woda z kranu. Dawało mu to ulgi w cierpieniu nie czuł się taki zraniony i samotny. Popatrzał tak przez chwilę jak krew z niego spływa i po chwili zakrył te rany bandarzem i schował pod rękaw by nikt nie zauważył. Wyszedł w końcu z pokoju i zszedł do kuchni by coś zjeść mimo, że nie miał na to ochoty ale nie chciał by ktokolwiek przyszedł znowu do pokoju z jedzeniem i truł życie jakimiś frazami, że ma normalnie żyć i nie zadręczać się problemami. Jednak nie wiedzieli co się w jego głowie dzieję, nie wiedzieli dlaczego to robi i dobrze, że o tym nie wiedzą, gdyby się dowiedzieli brzydzili by się nim, wyrzucili z zespołu a tego nie chciał, tylko to dawało mu jeszcze sens życia. Gdyby go wyrzucili to jego życie ległoby w gruzach i już nigdy nie był by szczęśliwy. Muzyka to było jego rzycie, ale osoba którą kochał także. Nie wiedział jak ma sobie z tym poradzić, przecież nie powie Louisowi, że go kocha mógł by się wystraszyć a tego by nie chciał.

  Na koncercie, jak zawsze stał na scenie z mikrofonem i śpiewał dla fanów. Harry tego dnia był zupełnie nie obecny, gdy widział jak Lou świetnie się bawi, chłopacy z jego zespołu jak się świetnie bawili a on jedyny z nich z przyklejonym smutkiem na twarzy myśląc tylko o śmierci. W pewnym momencie nie wytrzymał i wybiegł z sceny i zamknął się w szatni, gdzie z kieszeni wyciągnął żyletkę i zaczynał robić sobie kreski na żyłam. Tym razem zdecydował. Nie chciał tak dłużej żyć, nie chciał żyć jako chłopak który się zakochał w chłopaku. Nie chciał tego, on chciał być normalny jak każdy inny. Nienawidził siebie za to, nie nawidził każde uczucie które nim opanowały gdy widzi i myśli o Lou. Harry podciął sobie żyły i patrzał jakkrew spływa po jego ręcę a potem spada dużymi kropelkami na ziemię, wziął jeszcze liścik i długopis.

 Chłopcy!!
Bardzo was przepraszam za dzisiaj ale ja już po prostu nie mogę tak żyć, 
po prostu tak już dłużej nie potrafię, to jest dla mnie za dużo nie chce was
stracić więc muszę odejść, muszę odejść bo nie nawidzę siebie za 
swoje uczucia którymi darzę pewną osobę, nie chce tego nie jestem taki
nie chce taki być. Chcę być normalny jak każdy inny, ale nie jestem więc 
postanowiłem z tąd odejść na dobre
Przepraszam Hazz

Położył list obok siebie i czekał na śmierć, by go zabrała gdziekolwiek byle z daleka od miejsca. Nagle ktoś próbował do szatni wejść, jednak nie mógł bo Harry zamknął drzwi na klucz. Dobijał się i krzyczał, to był krzyk Louisa wołał by otworzył ale nie chciał, on chciał umrzeć a gdyby otworzył tp by się nie udało. Usłyszał głuchy huk i przez mgłę zobaczył kogoś jak krzyczy na niego a po chwili zaczyna płakać i bierze go na ramiona, później już nic nie pamiętał.
  Louis gdy wszedł a raczej wywarł drzwi i zobaczył Harrego na ziemi zaczął krzyczeć a później płakać, znowu to zrobił ale tym razem ostatecznie. Płakał na ten widok nie mógł sobie tego wybaczyć to jego wina, że nie zabrał go do tego psychologa, że nie chodził z nim regularnie, jeszcze ta ucieczka z sceny. Nie mógł sobie tego w głowie już poukładać, wziął chłopaka na ręcę i zabrał go. Liam zadzwonił po pogotowie, przyjechali po pięciu minutach i go wzięli. Louis siedział na murku i gorzko płakał. 

-Lou- odezwał się Zayn i położył mu rękę na ramię- nam też jest ciężko, ale najwyższy czas byś mu o tym powiedział, o tym co do niego czujesz.

-Zayn, wiem że muszę ale to jeszcze nie ten czas, chce by wyzdrowiał, jak mu powiem będzie ino gorzej.- Zayn poklepał go po ramieniu i podarował mu liścik.

-To leżało na podłodze tuż obok niego.- wziął go i zaczął czytać a chłopak zostawił go już samego. Po przeczytaniu poleciał do samochodu i pojechał do szpitala.

sobota, 21 listopada 2015

Myśli Harrego


"Nie wiesz jak bardzo Cie Kocham, jesteś ślepy i zbyt głupi. Popatrz na mnie. Na twój widok płaczę bo wiem, że nigdy nie będziemy razem, że ludzie by nas wyśmiali. Tak bardzo chciałbym być przy tobie, żebyś Ty był przy mnie. Lou Kocham Cię i bez Ciebie nie potrafię już żyć..."





poniedziałek, 2 listopada 2015

Szczera rozmowa

  Trwał koncert chłopcy zaśpiewali na samym początku "Little Think" a potem "Best Song Ever". Wszyscy śpiewali z szerokim uśmiechem tylko Harry nie potrafił się uśmiechnąć cały czas udawał.  Próbował się bawić ale nie potrafił cały czas chodziło mu po głowie to co powiedziała mu Arianna. Chciałby w to nie wierzyć ale po prostu sie nie dało. Po Louisie miał zaśpiewać Harry jednak stał i gapił sie w publiczność jakby nie kontaktował. Opuścił mikrofon a potem on sam upadł. Harry zemndlał, fani zaczynali krzyczeć nikt nie wiedział co się dzieje. Chłopcy z zespołu pobiegli do niego a ochrona zabrała go do szatni gdzie tam czekał już na niego ratownik. Chłopak leżał na fotelu bez życia nie potrafili go obudzić rakownik poinformował że zaraz przyjedzie karetka i zabierze go do szpitala. Louis na te słowa po prostu się załamał, jego najlepszy przyjaciel w szpitalu. Nie mógł w to uwierzyć.
  Następnego dnia wszyscy przyszli odwiedzić swojego chorego kolegę z zespołu. Mieli nadzieje, że jak przyjadą będzie już przytomny ale się pomylili on dalej leżał nieprzytomny na łóżku szpitalnym.

-Ohh Harry..- powiedział Louis który stał już przy jego łóżku.

-Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje- odezwał sie Zayn uśmiechając sie ciepło do Louisa ale on spuścił smutno wzrok i usiadł na krześle. Potem już nikt sie nie odzywał aż w końcu wszyscy wyszli prócz Louisa.

-Jak coś to dzwoń Lou- powiedział Nail który wyszedł jako ostatni zostawiając go samego z Harrym. Chłopak popatrzał na niego i nie mógł oderwać od niego wzroku był po prostu śliczny i strasznie blady. Był bardzo ciekaw co się z nim dzieje. Dlaczego zemdlał, dlaczego cały czas jest smutny i nieobecny. Kiedy chciał wsiąść go za rękę poczuł coś miękkiego na jego nadgarstku. Spojrzał w dół na jego nadgarstek i zauważył bandaże w tym momencie wszedł lekarz.

-Panie doktorze dlaczego Harry ma bandaże na nadgarstkach?

-Gdyż ma rany, prawdopodobnie sam sie kaleczył.

'Ohh Harry.. Dlaczgo?' pomyślał Louis po czym się rozpłakał.
  Mijały dni, tygodnie a nawet miesiące a Harry nadal przebywał w śpiączce. Lekarze mówili, że to z braku spania, jedzenia i przemęczenia organizm nie dawał sobie już rady. Podłączyli mu kroplówki by sie nie odwodnił i miał siły żeby powrócić do rzeczywistości. Louis codziennie przychodził go odwiedzać z nadzieją, że za chwilę się obudzi i będzie ino lepiej jednak codziennie przychodził to coraz smutniej i bardziej załamany. Chłopcy chcieli go jakoś pocieszyć i wymyślali jakieś różne kawały, zabawy a nawet sie wygłupiali, jednak nawet to nie poskutkowało, musieli też odwołać wszystkie koncerty nie chcieli śpiewać bez Harrego bo ich zdaniem nie miało by to sensu to tak jakby święta bez choinki. Fanki były oburzone ale nic na to poradzić nie mogli. Louis poszedł do swojego pokoju gdzie położył się na łóżku i rozmyślał nad tym jak szerze porozmawiać z Harrym. Chciał się dowiedzieć dlaczego robił sobie krzywdę, dlaczego chodził cały czas smutny i bez życia. Bardzo go martwiło a najbardziej o to że on sie już nigdy nie obudzi. Co było nie prawdą bo lekarze zapewnili, że się chłopak obudzi tylko, że nie wiadomo kiedy. Leżał tak i leżał myśląc tylko o Harrym i jego cudownych zielonych oczach, które zawsze na niego patrzały a ostatnio były takie smutne i puste nie wyrażając żadnych uczuć prócz rozpaczy. Tak bardzo chciał by już tutaj był, przy nim cały, zdrowy i uśmiechnięty. Brakowało mu także jego piękna czupryna uwielbiał je czochrać i jak Harry zawsze się na niego wkurzał bo musiał znowu iść do łazienki i je na nowo ułożyć. Na samą myśl Louis samowolnie się uśmiechnął. 

-Lou telefon do ciebie- do pokoju wszedł Liam z telefonem, Louis się przestraszył i aż podskoczył na łóżku, teraz wiedział dlaczego Harry tak reagował.

-A kto dzwoni? - zapytał zaciekawiony.

-To ze szpitala, chyba Harry się obudził...- na te słowa Louis wyrwał się z tego łóżka i zabrał Liamowi telefon, on tylko na niego spojrzał zdziwiony jego zachowaniem i tylko słuchał o czym rozmawia Louis z lekarzem. Okazało się, że Harry ma depresję i po prostu jego psychika już nie dała radę i zapadł w śpiączkę, oczywiście cała grupa była w szoku bo nic na to nie wskazywało, tylko Louis zauważył, że coś z nim jest nie tak i zauważył w szpitalu te rany, które Harry sam sobie zrobił. Louis zszedł z chłopakami na dół i tam ubrali sobie buty i wyszli na świeżę powietrze, był cudowny słoneczny dzień, promienie słoneczne ogrzewały każdego, kto przebywał na dworze. Weszli do auta i pojechali do szpitala tam czekał na nich słaby ale już przytomny chłopak.

-No na reszcie stary-zawitał go Zayn-wiesz jak nas wystraszyłeś? Myśleliśmy, że już nigdy się nie obudzisz- on spojrzał na zegarek dochodziła 17 a koncert był o 20 myślał, że to tylko był jeden dzień nie przytomny.

-Trzy miesiące spałeś Harry- odezwał się Louis smutnym ale i za razem wesołym tonem, był teraz bardziej szczęśliwy niż wcześniej. Harry jednak był w szoku i kiedy chciał wstać Louis mu na to nie pozwolił i położył swoją dłoń na jego klatkę piersiową i powoli go popychał na poduszkę chłopak tylko się na niego patrzał. Louis sie ciepło do niego uśmiechnął a on odwzajemnił uśmiech i soe położył. Było widać, że jest bardzo słaby i nie ma na nic siły dlatego też długo u niego nie siedzieli. Śmiali sie razem wygłupiali jak kiedyś nawet Harry próbował co prawda nie wychodziło mu to ale nie zwracali na tobuwagi teraz on ich potrzebował i byli w stanie mu pomóc bo grupa sie na wzajem wspiera. Po dwóch godzinach chłopcy stwierdzili, że już pójdą bo muszą porozmawiać z mediami, żeby zostawili Harrego w spokoju. Louis jak zwykle został postanowił z nim poważnie porozmawiać. 

-Harry..-chłopak podniósł wzrok na niego i spojrzał na niego pytająco-...musimy poważnie porozmawiać-teraz Louis spuścił wzrok i zatrzymał na jego nadgarstku. Harry zauważył to i schował je pod koc- dlaczego to sobie robisz Harry? Co się z tobą dzieje? Ja już ciebi
nie poznaje.- jednak chłopak nic nie odpowiedział a Louis robił się niecierpliwy, gdy znowu podniósł wzrok na chłopaka zauważył na jego policzku łez.

-Dlaczego płaczesz? Harry błagam powiedz coś. Ja chce ci pomóc. -ale Harry nadal nic nie powiedział leżał i gapił się w sufit. Lou dał sobie spokój i pożegnał sie z nim z nadzieją, że jutro mu się uda z nim porozmawiać. 

niedziela, 1 listopada 2015

Przed koncertem

nadszedł ten dzień, dzień koncertu. Każdy z chłopaków zaczynał się denerwować. No cóż kto by się nie denerwował mimo ich chyba setnego występu nigdy nic nie było wiadomo co można było się spodziewać po psycho fanach i anty fanach. Każdy z nich był okropny, nie raz próbowali obrzucać ich pomidorami, jajkami a nawet spleśniałymi owocami. Znowu psycho fanki próbowały wchodzić na trybuny i całować każdego chłopaka po kolei nawet groziły im, że sie zabiją jeśli nie zostaną ich chłopakami. Nawet niekiedy dochodziło przez to do samobójstwa kiedy dowiedzieli się o zaręczynach Zayna. To było dla chłopaków okropna wiadomość. Musieli tłumaczyć fankom, że nie są w stanie chodzić z każdą z nich i żeby uszanowali ich życie prywatne w końcu każdy ma prawo do własnej miłości tak jak i w tym przypadku kiedy dowiedzieli się o związku, który nie miał prawa przetrwać a jednak im się to udało była to para niezbyt mile widziana, chociaż były też fani i ich bardzo wspierali. Byli im bardzo wdzięczni za to, że są z nimi. A kogo mam na myśli dowiecie się w następnym rozdziale.
Jak już wspomniałam nadszedł dzień koncertu, chłopcy byli już w swoich szatniach. Harry siedział jak zwykle sam zamyślony. Gapił się po prostu w jakiś punkt nie wiadomy nawet dla niego bo nawet nie był tego świadomy. Siedział tak i siedział, gdy nagle wszedł Louis i wyrwał go z tego namysł poklepując go w ramię.


-Nad czym tak myślisz Haryy?- zapytał się jak tylko chłopak podskoczył gdy ten go poklepał. On spojrzał na niego i przez chwilę nic nie mówił.


-A wiesz nad niczym tak tylko sobie myślę


-Mhm, właśnie widzę Haz.. Gapisz się w jakiś punkt i nawet nie zauważyłeś kiedy tu wszedłem- Harry znowu na niego spojrzał.


-No może ale to naprawde nic poważnego Lou- chłopak westchnął tylko i skierował się ku oknie. Nie wiedział co jest Harremu ale bardzo się o niego martwił z dnia na dzień było z nim gorzej, coraz bardziej zamykał się w sobie już nie był tym chłopakiem co kiedyś. Zabawnym i zawsze wesołym. Teraz był smutny i bardziej zamyślony.
Gdy tak przebywali w ciszy, ktoś zapukał do drzwi, to był Nail.


-Chodźcie za pięć minut zaczynamy.- Nail spojrzał na Harrego a potem na Louisa.


-Już go pogonie do rzeczywistości nie martw się- powiedział Lou gdy zauważył jak Nail patrzy się na Harrego.
Louis kolejny raz podszedł do niego i znowu go poklepał po ramieniu a on znowu podskoczył.


-Idziemy Hazz- bez żadnych słów chłopak wstał i wyszedł razem z Louisem zaśpiewać dla fanów.

niedziela, 9 listopada 2014

Mój pierwszy blog

Cześć wam to jest mój pierwszy blog chciałabym wam przekazać moje opowiadanie i dowiedzieć się czy są fajne czy nie fajne. Chciałabym spróbować coś nowego :) Więc jutro napisze pierwszy rozdział mojego opowiadania. Mam nadzieje, że wam się spodoba ;)